Nie ma jej - Joe Fielding

Często zdarza mi się trafić, na książkę, której tytuł ma niewiele wspólnego z jej treścią, jednak w przypadku „Nie ma jej Joy Fielding, było nad wyraz jasne, co się wydarzy. Nie jestem fanką thrillerów i gdy tylko zorientowałam się, że to jest właśnie taka książka, nie ukrywam, że była troszeczkę wrogo do niej nastawiona, jednak bardzo się co do niej pomyliłam i cieszę się z tego.

Książka opowiada historię Caroline Shipley, kobiety sukcesu, która ma wszystko, o czym zawsze marzyła. Cudownego męża, kochające dwie córeczki i pracę, którą zawsze chciała wykonywać. Jedynie kontakty z matką przysparzają jej problemu, gdyż nigdy nie mogły się dogadać. To Stive, jej brat był syneczkiem mamusi z resztą, dalej nim jest. Caroline obiecała sobie, że nigdy nie będzie faworyzować żadnej ze swoich córek, nie zrobi im tego, co jej zrobiła matka…

Hunter postanowił zabrać swoją żonę i dzieci do Meksyku, by tam spędzić z najbliższymi, kolejną dziesiątą już rocznicę ślubu. Żeby tego było mało, postanowił iż ten cudowny okres spędzą w gronie najbliższych przyjaciół Peggy i Fletchera, Jerroda i Rain oraz brata i jego żony Becky. Zapowiadał się cudowny urlop w malowniczym Hotelu Grand Laguna.

Dni mijały, wszyscy świetnie się bawili, 2-letnia Samantha spędzała dnie z matką, podczas gdy jej starsza siostra Michelle połowę dnia ’’bawiła się ’’ w Hotelowej świetlicy z innymi dziećmi. Każdego wieczoru dziewczynki zostawały pod opieką opiekunki  i gdy rodzice do nich wracali, spały wykończone całym dniem zabaw. Tak samo miało być w wieczór rocznicy ślubu Caroline i Huntera…

Idealny mąż zorganizował uroczystą kolację rocznicową, w której udział brali wszyscy najbliżsi jego i Caroline. Wszystko stanęło pod znakiem zapytania, gdy umówiona, jak co wieczór opiekunka do dzieci nie pojawiała się w ich pokoju. Zaniepokojeni rodzice zatelefonowali do recepcji, zapytać co się dzieje, recepcjonistka poinformowała ich, że odwołali rezerwacje na opiekę tego wieczoru i aktualnie nie ma dostępnej żadnej osoby, która mogłaby zająć się ich dziećmi. Hunter widząc, że ich córki smacznie śpią, namawiał żonę, by je zostawili, proponując, by na zmianę co pół godziny sprawdzali, czy z dziećmi wszystko w porządku.  Caroline po namowach niechętnie przystała na tę propozycję, przecież ich apartament znajduje się zaraz na restauracją, w której mają świętować, wystarczy lekko unieść głowę i od razu go widać. Przecież to duży Hotel, ma ochronę i monitoring, nic złego stać się nie może, nie im. W trakcie kolacji rodzice co trzydzieści minut sprawdzali, czy córki przypadkiem się nie obudziły, jednak one cały czas spały, wszystko układało się idealnie. 

Po cudownym wieczorze wrócili do pokoju i właśnie wtedy odkryli, że Samantha zniknęła… Przecież nie mogła tak po prostu wyjść z łóżeczka i gdzieś się oddalić, po chwili dotarło do nich, że ich córka została porwana. Ruszyli niebo i ziemię, by znaleźć córeczkę niestety nieskutecznie. Nie znalazła się w hotelu ani w okolicy. Meksykańska Policja nie mogła nic zrobić, Samantha po prosty zapadła się pod ziemię lub rozpłynęła w powietrzu. Przecież nikt bliski nie skrzywdziłby małego niewinnego dziecka! Prawda? 

Ten wieczór zmienił życie Caroline, Huntera i Michelle na zawsze. 

Rozpad małżeństwa, trudne kontakty z Michelle, utratę pracy i problemy ze znalezieniem nowej, coroczne powroty do najcięższego dnia życia. Z tym wszystkim przez lata musiała mierzyć się Caroline. Oczywiście w najcięższe momenty przydarzały się w rocznice zaginięcia ukochanej córki, brukowce prześcigały się w spekulacjach, co tego dnia wydarzyło się w Meksykańskim kurorcie oraz publikowały coraz to nowe zdjęcia ukazujące jak ’’dziś’’ miałaby wyglądać Samantha. Naturalnie po tych publikacjach zdarzały się telefony z sygnałami, iż Samantha pojawiła się tu i ówdzie. Zrozpaczona Caroline łapała się każdej nadziei, by odzyskać córkę jednak bezskutecznie. 

W okolicach 15 rocznicy zaginięcia pojawił się kolejny sygnał. Ten był jednak inny niż zwykle… 
Pojawiła się nowa nadzieja na rozwiązanie zagadki sprzed lat. 
Niestety nie jest ona cudownym filmowym Happy Endem… 

„Nie ma jej”  jest książką, przy której nie sposób przejść obojętnie, dramat rodzinny, jaki rozgrywa się na kartkach powieści, zmusza czytelnika do refleksji nad własnym życiem rodzinnym. Nad tym, jak sami poradzilibyśmy sobie z nagłą utratą bliskiej osoby i na nowo wracającymi nadziejami na cudowne zakończenie, które nie zawsze się przydarza. Joy Fielding prowadzi fabułę w taki sposób, iż bardzo ciężko oderwać się od książki nawet na chwilę, mimo że czasem po prostu trzeba zrobić sobie przerwę, by pozbierać własne myśli i uspokoić rozum. 

Powieść jest zbudowana w bardzo interesujący i pomocny czytelnikowi sposób. Aktualne wydarzenia przeplatają się z wspomnienia z ubiegłych lat, co pozwala czytelnikowi lepiej poznać sytuacje w jakiej znalazła się rodzina Shipleyów. Pomaga zrozumieć. 

Ostatnią rzeczą, jaką chce wspomnieć, jest moment, w którym otworzyłam książkę po raz pierwszy i ujrzałam jej tytuł „Nie ma jej”, chwilę potem biegiem zapoznałam się z opisem książki i już wiedziałam, że z czymś mi się kojarzy. Wystarczyło wpisać w wyszukiwarkę hasło ’’zaginiona dziewczynka, hotel’’ i już wiedziałam, co mój mózg usiłuje mi przypomnieć. Sprawa trzyletniej Madeleine McCann, która w 2007 roku została porwana z pokoju hotelowego, gdy jej rodzice zostawili ja w nim, a sami udali się na kolacje z przyjaciółmi. Choć od tego dnia minęło już 10 lat, mam nadzieje, że dla rodziców sprawa zakończy się szczęśliwie i kiedyś Madeleine wróci do domu. To właśnie wydarzenia z kwietnia 2007 roku zainspirowały Joe Fielding do napisania tej powieści.

Za możliwość przeczytania dziękuje wydawnictwu: Świat Książki

11 komentarzy:

  1. Książka zapowiada wiele emocji, zwłaszcza z punktu widzenia rodzica. Chociaż recenzja jest bardzo zachęcająca, to osobiście nie sięgnę po "Nie ma jej", ponieważ sama myśl o utracie dziecka napawa mnie tak ogromnym i niewyobrażalnym lękiem, jaki tylko chyba matka i ojciec mogą czuć. Historia Madeleine do dzisiaj jest żywa, a ja do dzisiaj nie chcę słuchać doniesień na ten i jemu podobne tematy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze omijam takie ksiazki troche napawaja mnie strachem. Mozw kiedys sie odwaze ja przeczytac

    OdpowiedzUsuń
  3. Katarzyna Chrobak22 września 2017 23:30

    Recenzja zachęca do przeczytania, choć nie bardzo lubię takie książki.. Zniechęca mnie właśnie ta analogia do Madeleine- znowu było o tym głośno niedawno.. Może kiedyś się skuszę na przeczytanie, jeśli książka wpadnie w moje ręce;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w maju minęło właśnie 10 lat od zaginięcia Madeleine, dlatego na nowo zrobiło się o niej głośno. Wydaje mi się że każdego roku w maju będą nam o niej przypominać, mając nadzieje że któregoś dnia szczęśliwie wróci do domu.

      Usuń
  4. thrillery uwielbiam, tytuł i okładka pobudzają wyobraźnię, jeśli tylko na nią trafie w bibliotece to przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa książka, ale raczej nie będę jej czytać. Nie lubię sięgać po coś, gdy wiem jak się kończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy jak? Czytałaś samo zakończenie?
      Można spróbować domyślić się jak owa historia się kończy, jednak mogę zapewnić że zakończenie jest interesujące a przyczyna całej histori bardzo niespodziewana.

      Usuń
  6. Thriller, który zrobił na wielu spore wrażenie, jednak to nie do końca moje klimaty i nie wiem czy kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie uważam Fielding za pisarkę wybitną, ale lubię czasami sięgnąć po książki jej autorstwa, szczególnie jedna przypadła mi do gustu- Marta natura.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka nie dla mnie chociaż fabuła wydaje się być ciekawa ale nie.. w tą jesienną chandrę wolę poczytać coś weselszego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię thrillery, ale kiedy niespełna 8 miesięcy temu sama zostałam matką, nie wiem, czy będę w stanie przeczytać tę książkę. Obawiam się, że odebrałabym ją zbyt osobiście. Kocham córkę nad życiem i aż strach myśleć, co czułabym, gdyby to ona została porwana... Zbyt ciężki temat jak dla mnie...

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger